Zadanie, które wyznaczył sobie Szymon Makuch, samo w sobie jest mordercze. Przebiegnięcie liczącej prawie 800 km trasy z Helu do Krakowa w zaledwie 10 dni wymaga żelaznej kondycji i ogromnej siły woli. Sprawę dodatkowo utrudniają upały, ale biegacz znalazł na nie sposób. Z wyznaczonego celu nie zamierza rezygnować, bo biegnie po to, by zebrać pieniądze na rehabilitację kolegi, który doznał udaru mózgu.